Strach, kłamstwa i nieodrobienie lekcji – to nawzajem zarzucali sobie wczoraj Andrzej Adamczyk, obecny minister infrastruktury i budownictwa oraz Cezary Grabarczyk, minister infrastruktury w rządzie Donalda Tuska. Podczas środowego audytu poprzedniej władzy, przeprowadzonego przez PiS, doszło do starcia między obecnym a byłym szefem resortu infrastruktury. Orężem w tej walce były liczby. Jednak… nie zgadzały się one między sobą.
Cena gra rolę
Jednym z podstawowych tematów, w których ministrowie się nie zgadzali była cena jaką zapłacono za drogi wybudowane za rządów PO i PSL. – Budowaliśmy wtedy najdroższe drogi w Europie – zarzucał Andrzej Adamczyk. – Dodatkowo chwaliliście się, że w 2014 roku obniżyliście koszty budowy autostrad o 38%. Było tak, ale to nadal było za drogo, drożej np. od Niemców, którzy wtedy budowali kilometr autostrady średnio za 8,2 mln euro, a my budowaliśmy za 8,9 mln euro – dodawał.
Obecny szef resortu, mówiąc o najdroższych trasach, powoływał się na dane Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad z lutego 2013 roku. Tymczasem wchodząc na stronę GDDKiA możemy zobaczyć trochę inną rzeczywistość. Rzeczywiście, nasze drogi były droższe niż niemieckie, ale nadal na poziomie europejskiej średniej.
Poniżej znajduje się tabela sporządzona w 2013 roku przez Generalną Dyrekcję, a tu można znaleźć link do informacji.
Na powyższe dane oraz na raport PwC na temat budowy dróg w latach 2008-2015 powołał się Cezary Grabarczyk. – Drożej niż w Polsce budowano na Węgrzech, w Austrii czy w Norwegii. Rekordzistami są Holendrzy, którzy na kilometr drogi wydawali średnio 50 mln euro. Średnia polska wynosiła 9,6 mln euro za kilometr przy średniej europejskiej na poziomie 10 mln euro – komentował Grabarczyk.
Jak porównać?
W odpowiedzi usłyszał, że przytoczone wyliczenia nie są odpowiednie do tych porównań. – Czym innym jest wyprowadzenie średniej ceny z 20 czy 30 kilometrów autostrad na Węgrzech, a czym innym jest cena uśredniona z 2 tys. km – mówił Adamczyk. – Dodatkowo jeśli w Holandii buduje się kilometr za 50 mln euro, to buduje się na polderach. W Norwegii i Austrii tak drogie były trasy budowane w tunelach – dodał.
Jednak raporty traktowały wszystkie kraje tak samo. Przy wycenie kilometra zarówno w Austrii i w Polsce brano pod uwagę te budowane na estakadach oraz zwykłe. To jak w końcu było u nas? Najdrożej czy nie?
A można było budować "po słowiańsku"
Dalszy spór również bazował na pieniądzach, które można było wydać inaczej. – Gdybyśmy budowali autostrady w cenie niemieckiej byłoby ich o 410 km więcej w ciągu ośmiu lat – mówił obecny minister infrastruktury i budownictwa. – Co więcej gdybyśmy budowali drogi w cenach słowiańskich byłoby ich o 850 km więcej. Teraz stan jest taki, że nie ma ani pieniędzy ani autostrad – komentował.
W swoich wystąpieniach Adamczyk ostro podsumował 8 lat poprzedniej władzy. – W latach 2008-2012 rząd PO i PSL zgodnie z Programem Budowy Dróg Krajowych zrealizował 1443 km. Było to 45% planu rzeczowego na lata 2008-2012 – informował. – Koszt tego co wtedy zbudowaliście to 60,6 mld zł. W kolejnej sekwencji 2013-2015 zrealizowaliście 615,3 km autostrad i dróg ekspresowych za 22,6 mld zł. W sumie zrealizowaliście tylko 65% tamtych obietnic – dodał.
Pogubione kilometry
Szef resortu infrastruktury i budownictwa przypomniał także obietnicę, która padła od Platformy Obywatelskiej w 2008 roku. Jak powiedział – wtedy zapowiadano 4 tys. km dróg do 2012 roku. Jak wiadomo do dziś wszystkich tych dróg nie ma.
Cezary Grabarczyk zauważył jednak, że w całym zestawieniu zgubiło się ok. 180 km autostrad. – Mówił pan że za rządów PO i PSL wybudowano 1400 km dróg, jednak dziś mamy ponad 1500 km autostrad – dementował oskarżenia Cezary Grabarczyk.
Gdzie te roszczenia?
Poruszono także kwestię roszczeń firm drogowych. – W obecnym finansowaniu nie ma zabezpieczonych pieniędzy, żeby te roszczenia pokryć. Ich wartość to 10 mld zł i te pieniądze są jeszcze większym kłopotem z uwagi na niezabezpieczenie odpowiednich środków nawet na pokrycie obecnego Programu Budowy Dróg Krajowych na lata 2014-2023 – komentował Andrzej Adamczyk.
Z innej strony sprawę przedstawił były minister infrastruktury. – Pan zaczął przepisywać roszczenia tylko nie powiedział pan, że w sądach te roszczenia nie są zasądzane tym, którzy z roszczeniami występują. Mniej niż 10% to wynik, który jest efektem procesów, które odbywają się przed polskimi sądami – zwracał się do Andrzeja Adamczyka, Cezary Grabarczyk.
Zmiana na koniec
Na koniec swoich wystąpień obaj panowie odeszli od spraw drogowych. Poruszony został m.in. temat lotniska Balice. Głównym zarzutem dla poprzedniej władzy były kompetencje mianowanego w 2008 roku prezesa lotniska. – Kto w 2008 roku został prezesem Portu Lotniczego Balice? Jakie miał doświadczenie związane z transportem lotniczym? Jego główną zasługą było to, że popierał PO – wytykał Adamczyk. – Zmieniliśmy to. Obecnie w Balicach prezesem jest osoba, która zna branżę, która przyszła z zarządzania i przemysłu – dodał.
Ogólnie podchodząc do zmian odpowiedział Cezary Grabarczyk. – Musiał pan zauważyć, że lotniska w Balicach i Okęcie się zmieniły. I nie tylko one. Platforma Obywatelska zastała Polskę analogową, a zostawiła cyfrową – podsumował były szef resortu.